top of page

Czy Polska jest krajem wolnym od upraw GMO? I jakie to ma znaczenie...


Uwaga! Polska jest krajem wolnym od upraw GMO - poinformowała w środę Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Dodano, że w ciągu ostatnich czterech lat Inspekcja przeprowadziła blisko 10 tys. kontroli upraw.


Wydaję się, że to wspaniałe wieści, nieprawdaż? Przecież soja (nawet nie modyfikowana) to ogrom omega-6, a w efekcie mega szkodliwe mięso i mleko. Ale... czytaj uważnie – Polska jest wolna od rodzimych upraw GMO, a nie od stosowania GMO!


Zakaz stosowania pasz GMO w Polsce został przesunięty na 2023 rok (w 2021)!

Pasze GMO wciąż dominują w hodowli w polskich gospodarstwach (tzn. znajdujących się na terenie Polski, co nie znaczy, że należących do polskich rolników). Tyle, że są importowane, głównie od naszych „przyjaciół” z USA (na marginesie są to też przyjaciele Ukrainy, której sprzedają broń i będą ją odbudowywać i sprzedawać pasze GMO, a więc będzie ich niewolnikiem przez następne 50 lat, tak, jak my).


Niewiedzącym wyjaśnię, jak to możliwe. Ustawa z dnia 22 lipca 2006 r. o paszach, była nowelizowana w 2008 r., 2013 r., 2017 r. , 2019 r. i 2021 r. Jak widzicie, każdy kolejny rząd grzecznie przesuwał zakaz stosowania tych toksycznych pasz. Powody nowelizacji terminu wejścia w życie zakazu są niezmienne. Podstawowym powodem jest rzekomy brak możliwości zastąpienia genetycznie modyfikowanej soi w hodowli zwierząt. Kolejny argument jest taki, iż zastąpienie soi innymi roślinami znacznie podniosłoby koszty produkcji i zmniejszyło konkurencyjność polskich producentów na rynku europejskim i światowym. Czy rzeczywiście – wyjaśni się za chwilę...

W ocenie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wejście zakazu w życie z dniem 1 stycznia 2021 r. było niemożliwe do wprowadzenia, gdyż zastąpienie pasz pochodzących z roślin genetycznie modyfikowanych oraz organizmów genetycznie modyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego wymaga czasu w celu znalezienia zastępczych, wysokobiałkowych składników.

A według szacunków z 2018 r. udział śruty sojowej w pokryciu zapotrzebowania na białko paszowe w Polsce wynosi ok. 62%!


Czyli, że od 2006 roku, czyli przez 15 lat brakło czasu na to, żeby Polscy rolnicy mogli wyżywić Polaków?


Co ciekawe ... ”eksperci” z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, są zgodni, że soja jest najlepszym komponentem pasz i praktycznie nie da się jej wyeliminować z karmienia zwierząt (czyli, że musimy chorować przewlekle, bo to jest jednoznaczne).

W rzeczywistości Polska jest uzależniona od dostaw pasz modyfikowanych genetycznie, przez co straciła samowystarczalność w tej dziedzinie. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponoszą duże przedsiębiorstwa (głównie Cargill będący w spółce joint venture z Monsanto), które zmonopolizowały polski przemysł paszowy i skutecznie uniemożliwiają dywersyfikację dostaw surowców do produkcji pasz. Lobby paszowe stosuje szantaż wobec instytucji państwowych odpowiedzialnych za politykę żywnościową i paszową naszego kraju, zapowiadając drastyczną podwyżkę cen żywności w wypadku przestawienia się na rodzimą produkcję pasz wolnych od GMO, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. W tej chwili jesteśmy w stanie sami produkować białko na paszę. – przekonuje prof. dr hab. Jan Narkiewicz-Jodko, przyrodnik i rolnik, były kierownik Zakładu Ochrony Roślin, Instytutu Warzywnictwa w Skierniewicach. Polscy rolnicy nie mają żadnego wyboru podczas zakupu pasz, bowiem na polskim rynku mieszanek paszowych bez GMO praktycznie nie ma. Rolnicy, którzy ze względu na specyfikę swojej produkcji nie mogą używać pasz GMO, zmuszeni są do ich kupowania za granicą!!!

Jeżeli nie GMO, to co? Na rynku są dostępne odmiany nasion niemodyfikowanych genetycznie, które są przystosowane do polskich warunków. Chodzi głównie o stosowane od wieków nasze rodzime rośliny strączkowe, którymi po przetworzeniu, mogą być karmione wszystkie gatunki zwierząt. Profesor Prusiński, ekspert w dziedzinie żywienia zwierząt wyliczył, że za kilogram białka w śrucie sojowej GMO trzeba zapłacić około 3 złote, a w śrucie nasion łubinu żółtego około 1,8 złotych. Wynika z tego, że wdrożenie polskich mieszanek z powodzeniem mogłoby zastąpić import około 2 milionów ton soi transgenicznej, co przyniosłoby korzyści finansowe dla polskich rolników.

Te 3 miliardy złotych, które wydaje się rocznie na śrutę sojową, mogłoby trafiać do polskich producentów pasz. Dlatego trzeba zapytać rolników czy chcą uzależniać się od znacznie droższych, opatentowanych roślin transgenicznych, produkowanych przez obce firmy czy postawić na rodzime produkty. – skonkludował prof. Jodko-Narkiewicz. Sami możemy produkować białko na paszę. – przekonują przedstawiciele organizacji ekologicznych i powołują się na badania Profesora Kazimierza Noworolnika, eksperta w dziedzinie upraw roślin rolniczych, który opracował technikę produkcji kliku gatunków roślin motylkowych i mieszanek strączkowo-zbożowych, których wprowadzenie na szerszą skalę w Polsce wpłynęłoby na uniezależnienie się od transgenicznej soi. Stowarzyszenie EKOLAND przypomina, że posiadacz tej technologii kilkakrotnie zwracał się do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z propozycją współpracy i wykorzystania tego osiągnięcia dla dobra polskiego rolnictwa. Bez efektu!


Jeżeli wierzyć sondażom, to znacząca większość społeczeństwa nie akceptuje żywności GMO, opowiada się za znakowaniem i deklaruje chęć kupowania produktów rolnych bez GMO.

Ale czy mamy na kogo głosować? Są jacyś Polacy w „Polskim” Parlamencie i Rządzie? Czy tylko marionetki globalistów?


Uwaga! W mediach pełno jest dezinformacji nt. rzekomej nieszkodliwości żywności GMO. W mojej książce „Mit chorób nieuleczalnych i wielki biznes” dowodzę, że jest zupełnie inaczej. Podałem tam całą listę toksyn, z którymi stykamy się na co dzień. Oto fragment, wyjaśniający sprawę glifosatu, produkowanego przez Monsanto/Bayer i który jest nierozerwalnie związany z roślinami GMO:

Glifosat (składnik pestycydów takich jak Roundup firmy Monsanto)

Choroby, jakie powoduje:

- nieszczelność jelit,

- niedobory niezbędnych minerałów (glifosat je chelatuje, czyli silnie wiąże),

- choroby autoimmunologiczne (glifosat zaburza ścieżkę metaboliczną kwasu szikimowego, niszczy mikrobiotę),

- choroby nowotworowe.

doi: 10.2478/intox-2013-0026


Niepodważalne badanie naukowe, obnażające toksyczne właściwości glifosatu i żywności modyfikowanej genetycznie, które znajdziesz tu:


wycofano z publikacji, a autorów próbowano zniszczyć, ale Sąd Najwyższy w Paryżu stanął po ich stronie:


Tymczasem zobacz, jak władze Unii Europejskiej naruszyły swoje własne zasady i odrzuciły ewidentne dowody na to, że glifosat jest rakotwórczy. Otóż zgodnie z unijnym rozporządzeniem w sprawie pestycydów substancję należy uznać za rakotwórczą, jeżeli dwa niezależnie przeprowadzone badania na zwierzętach wykazują zwiększone występowanie nowotworów. W przypadku glifosatu aż siedem z dwunastu długoterminowych badań dało taki właśnie wynik. Tyle że uznanie glifosatu za rakotwórczy oznaczałoby zakaz stosowania go na terenie całej Unii, a więc utracone miliardowe korzyści dla producenta, firmy Monsanto. Więcej szczegółów, wyniki badań naukowych i inne dokumenty tej sprawy znajdziesz w raporcie dr. Clausinga: http://www.gmwatch.org/files/GLO_02_Glyphosat_EN.pdf


Zauważ przy okazji, jak jeden człowiek, polityk, może zmienić losy kilkuset milionów ludzi, narażając ich na wszystkie choroby związane z glifosatem, i jak może przyczynić się do dalszej dewastacji środowiska, którą powoduje. Unia Europejska 27 listopada 2017 r. odnowiła zezwolenie na jego używanie na kolejne pięć lat po tym, jak Niemcy zaskakująco zagłosowały za! Dlaczego zaskakująco? Minister żywności, rolnictwa i ochrony konsumentów Christian Schmidt, którego głos zaważył na wyniku głosowania, został wezwany przez minister środowiska Barbarę Hendricks oskarżającą go o naruszenie zaufania, bo rzekomo głosował niezgodnie z linią niemieckiego rządu. I co z tego? Jeżeli nawet dostał połajankę, czy to jest właściwa kara za krzywdy, które wyrządzi glifosat mieszkańcom UE przez kolejnych pięć lat? Trudno mi uwierzyć, że pan Schmidt jest miłośnikiem tej trucizny i nie wyciągnął z tego głosowania korzyści osobistych.

Tymczasem w USA złożono już ok. 3500 pozwów przeciwko Monsanto o spowodowanie nowotworów i świadome ukrywanie wiedzy o tragicznych skutkach stosowania glifosatu. Sprawy są w toku, a dokumenty możesz przejrzeć tu:


Gdzie występuje? Jego źródłem są:

- żywność pochodząca z roślin opryskiwanych herbicydami (jak Roundup i podobne), nie tylko z roślin modyfikowanych genetycznie (GMO),

- mięso i nabiał od zwierząt karmionych paszą zawierającą ww. rośliny, a więc niemal każdy nabiał i mięso, które nie są ekologiczne,

- tkaniny używane m.in. do produkcji odzieży, pościeli i ręczników, które nie są wytwarzane z organicznej bawełny oraz wełny (przemysłowa bawełna, czyli prawie każda, jest wyjątkowo intensywnie opryskiwana toksycznymi chemikaliami, które z łatwością przedostają się przez skórę do Twojego krwiobiegu i Twoich tkanek).


Uprawy bawełny zajmują tylko ok. 3% całkowitej powierzchni użytków rolnych na świecie, ale zużywa się tam 25% światowej produkcji pestycydów i nawozów sztucznych (w tym co najmniej 10% tych najbardziej niebezpiecznych). Rolnicy posiadający certyfikat ekologiczny uprawiają bawełnę organiczną przy użyciu nawozów naturalnych, pożytecznych owadów i bezpiecznych metod usuwania chwastów. Taki sposób uprawy utrzymuje żyzność gleby, zwiększa bioróżnorodność, pozwala chronić powietrze i wodę. W 2011 r. areał uprawy bawełny organicznej stanowił zaledwie 0,7% światowej produkcji:

...„


Ale, jak zwykle, nie mogę Cię zostawić z tymi wiadomościami bez nadziei i rady. Co możesz zrobić?

Szczegółowe odpowiedzi znajdziesz w mojej książce, a tak najbardziej ogólnie to wybieraj żywność i tkaniny ekologiczne (inaczej organiczne lub bio). Szczegółowe informacje dotyczące zdrowej żywności ekologicznej znajdziesz w rozdziale 5 i dodatku zatytułowanym „Kuchnia Neo”.





Źródła:




462 wyświetlenia3 komentarze

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page