top of page

Gail - kobieta, która musiała uciekać ze szpitala...

To nie scenariusz filmu sensacyjnego, a przerażająca historia pacjentki szpitala. Podobnej doświadczyłem osobiście, ale o tym na końcu...


Ponad tydzień po tym, jak lekarz pewnej amerykanki - Gail Seiler postawił jej śmiertelną diagnozę, jej mąż, mimo oporu personelu, wywiózł ją ze szpitala na wózku inwalidzkim, tylnymi drzwiami. Została tam przyjęta z powodu COVID‑19 w dniu 3 grudnia 2021 r.


„Tak mi przykro, pani Seiler, ale pani umrze” – wspomina słowa lekarza prowadzącego. To był początek horroru. Ale to nie jednostkowy przypadek, ani też margines działalności szpitali - zarówno amerykańskich, jak i polskich. Ona jest jedną z niewielu osób, które to przeżyły i mogą opowiedzieć czego doświadczyły, kiedy szpital stosował oficjalny, zatwierdzony protokół leczenia COVID. Oto jej historia.


Zgłosiła się do szpitala na infuzję przeciwciał monoklonalnych z prośbą o zastosowanie protokołu, opracowanego przez lekarzy Front Line Critical Care Alliance (FLCCC), który obejmował m.in. zastosowanie iwermektyny i budezonidu.


Jednak, gdy personel odkrył, że jest niezaszczepiona, jej traktowanie zmieniło się diametralnie.


Po 26-godzinnym oczekiwaniu dostała w końcu łóżko na oddziale intensywnej terapii, ale nie zezwolono jej na odwiedziny przez członków rodziny. Tu właśnie poznała doktora Quacha - tego lekarza, który powiedział jej, że umrze, ponieważ nie została zaszczepiona.


Dr Quach próbował zmusić ją do wzięcia remdesiviru, „leku” znanego z powodowania niewydolności nerek. W związku z tym wielokrotnie prosiła o zmianę lekarza, ale jej prośby pozostały bez odpowiedzi.


Tu mała dygresja. W 2018 roku prezydent Trump podpisał ustawę, która umożliwiła pacjentom z chorobami zagrażającymi życiu, którzy wyczerpali wszystkie inne możliwości, wypróbowanie niezatwierdzonych metod leczenia. Ponieważ doktor dał Seiler wyrok śmierci, miała prawo wypróbować wspomniany, nieoficjalny protokół FLCCC, ale szpital jej odmówił! Dlaczego? Do tego zaraz dojdziemy...


Odmówił jej także prawa do wizyty księdza, który miał udzielić jej ostatniego namaszczenia. Dlatego Seiler zawarła pewien układ z dr. Quachem. Uzgodnili, że ​​podda się rundzie remdesiviru, jeśli doktor pozwoli jej zobaczyć się z księdzem. Lekarz zgodził się. Z jej strony był to jednak tylko wybieg, więc potem odmówiła przyjęcia „leku”. Opisała to w ten sposób: „Byli z tego powodu źli, ale szczerze mówiąc, czułam, że walczę o moją duszę. Kiedy ksiądz odszedł, na nowo poczułam, że będę żyła”.


Tymczasem jej córka, która miała dostęp do danych online, odkryła, że ​​matka została sklasyfikowana jako: „Nie reanimować” (DNR)... „Najstraszniejsze było to, że każdego dnia mówiłam im, że nie podlegam pod DNR, ale oni mówili mi, że tak” — powiedziała Seiler. Wg personelu szpitala, aby zostać reanimowanym, pacjent musi przejść przez respirator, czyli ostatni etap dla wielu, którzy zgłaszali podobne historie szpitalne, zakończone niestety śmiercią.

Dlaczego tak bardzo się upierali?

Każdy ze „standardowych” protokołów leczenia COVID-19, zaczynając od remdesiviru, a kończąc na respiratorze, jest refundowany i wiąże się z ogromnymi zyskami dla szpitali i lekarzy. To ​​jest powód, dla którego szpitale nadal z nich korzystają, jednocześnie odmawiając naprawdę skutecznego leczenia. O jakich kwotach mówimy? Do tego dojdziemy...


Na konferencji z 7 września zatytułowanej „Śmierć przez remdesivir: przełomowy proces” we Fresno w Kalifornii, dwóch prawników ogłosiło pozwy przeciwko trzem szpitalom za to, że stosują remdesivir bez świadomej zgody pacjentów, co prowadzi do ich śmierci.

Pozew dotyczył tego, co prawnicy nazwali „protokołem remdesiwiru”, w którym pacjenci są przyjmowani do szpitala – często z powodu problemów niezwiązanych z COVID-19 – a następnie diagnozuje się u nich COVID-19 lub po COVIDowe zapalenie płuc. Według pozwu pacjenci są izolowani i niedożywieni, a następnie mówi się im, że remdesivir jest ich jedyną opcją leczenia.

Pacjenci są również umieszczani pod respiratorem, który niszczy ich płuca. Często mają związane ręce, żeby nie mogli zdjąć maski lub dostają w tym celu środki uspokajające!

Ostatnim etapem protokołu jest intubacja, na której umierają średnio w dziewięć dni - stwierdza pozew.

A potem przychodzi czas na rozliczenie protokołu śmierci – i tu wszystko się wyjaśnia - szpital może uzyskać zwrot kosztów do 500.000 USD na pacjenta za ten protokół!!! Oczywiście pokrywa to ubezpieczenie zdrowotne (w USA zwykle z prywatnej ubezpieczalni, a w Polsce to koszt podatnika).


W przypadku Seiler, w tak krótkim czasie, niedożywienie spowodowało utratę włosów i rozwinęła się pleśniawka, ponieważ nikt nie zdjął jej maski respiratora.

Lekarze i pielęgniarki nie pozwolili jej nawet usiąść, co spowodowało odleżyny i straciła zdolność samodzielnego chodzenia.

Po dwóch dniach na cewniku, do którego została zmuszona, ponieważ pielęgniarki powiedziały jej, że nie mogą zabrać jej do łazienki, dostała infekcji pęcherza moczowego. Jej sytuacja się pogorszała, a w innych salach umierali ludzie. Było to przerażające i wiedziała, że zostało jej niewiele czasu.


Dlatego 14 grudnia 2021 r. mąż Seiler, Brad, były pielęgniarz i weteran armii amerykańskiej, zadzwonił pod numer 911, aby poprosić Departament Policji w Plano o przeprowadzenie kontroli w szpitalu. Kiedy przybył policjant, Gail ​​próbowała mu wyjaśnić, czego doświadczyła i że ją tu zamordują. On jednak odpowiedział, że nie mają na to paragrafu i wyszedł.


Po wyczerpaniu wszystkich innych możliwości Brad Seiler i jej córka— która zwracała się również o pomoc do polityków — wymyślili plan, jak wyciągnąć ją ze szpitala. Wcześniej jednak Brad uzyskał leki wg protokołu FLCCC od dr Richarda Bartletta, aby podjąć właściwe leczenie w domu. I przyszedł czas na działanie...


15 grudnia Brad przybył z pismem powołującym się na prawa pacjenta, aby umożliwiono mu odwiedziny żony. Mimo odmowy ze strony personelu i pościgu ochroniarzy, przedostał się na oddział. Kiedy kazano mu wyjść, zakomunikował: „Nie zamordujecie mojej żony. Wraca ze mną do domu”.


Wyglądało to jak w filmie sensacyjnym, a jeden z lekarzy powiedział im, że jeśli ona odejdzie z mężem, umrze w ciągu 24 godzin. Brad negocjował opuszczenie szpitala (Medical City Plano) w obecności policji!


Seiler była w tak ciężkim stanie, że potrzebowała wózka inwalidzkiego. Kiedy była gotowa do wyjścia, pielęgniarka poprowadziła ich przez coś, co nazwała „skrótem”, a co okazało się być drogą przez kostnicę, prawdopodobnie po to, żeby uświadomić im dokąd zmierzają...

Wg lekarzy miała nie przeżyć 24 godzin, jeśli opuści szpital, a żyje do dzisiaj, aby opowiadać swoją historię i działać dla dobra innych.


Jej powrót do zdrowia w domu to było raczej leczenie po „leczeniu” szpitalnym niż walka z samym wirusem. Skuteczne leczenie dr. Bartletta uratowało jej życie.

Seilersowie byli pewni, że nikt nie uwierzy w ich historię, ale ponieważ opowiadali ją w podcastach i wywiadach radiowych, coraz więcej osób kontaktowało się z nimi, aby podzielić się własnymi, podobnymi doświadczeniami.


Gail zdołała uciec ze szpitala i wyzdrowieć, ale ​​większość historii, które słyszy od innych ludzi, nie ma szczęśliwych zakończeń, pozostawiając te rodziny z poczuciem winy, gdy zdają sobie sprawę, co się tak naprawdę stało.


Dziś misją Seiler jest uświadamianie ludzi poprzez dzielenie się swoją historią i historiami innych.

Moim celem jest trzymanie ludzi z dala od szpitali, ponieważ to jest szpitalny holokaust” – powiedziała. Gail Seiler szczegółowo opisuje swoją historię tutaj:


Została ona przewodniczącą fundacji w Teksasie, gdzie zbiera podobne historie, aby przedstawić udokumentowane przypadki takich patologicznych praktyk. Liczba osób, które twierdzą, że członkowie rodziny umierają w szpitalach z powodu tego, co nazywają „protokołami śmierci”, wciąż się powiększa.


Inne źródła:


Ja sam doświadczyłem podobnej traumy i traktowania w polskich szpitalach i dlatego, w mojej książce: „Mit chorób nieuleczalnych i wielki biznes”, napisałem tak:

„Przez wiele lat, chory na stwardnienie rozsiane, byłem niby leczony, a właściwie to zostałem skazany przez lekarzy różnych specjalności na cierpienie, niezliczone szkodliwe i, jak się później okazywało, zupełnie niepotrzebne badania, postępującą niepełnosprawność i powolne umieranie. Rzecz jasna nie czekałem z założonymi rękoma...”

oraz podobnie, jak Gail stwierdziłem: „...jeżeli nie znasz mądrego, nieskorumpowanego lekarza albo nie uległeś nagłemu wypadkowi, unikaj lekarzy i szpitali, czyli jednej z głównych przyczyn chorób i śmierci.”


W książce ujawniam przepływ pieniędzy z naszych podatków do korporacji farmaceutycznych i medycznych, co jest główną przyczyną takiego stanu rzeczy. Ale opisuję też terapię, umożliwiającą wyleczenie większości chorób, uznanych przez oficjalne czynniki za nieuleczalne i prowadzące do patologii pseudo leczenia oraz traumy pacjentów. Uwaga: skuteczna terapia to nie jest cudowna pigułka ani cudowny suplement diety... Trzeba poznać przyczynę choroby i na nią zadziałać potwierdzonymi w licznych badaniach w zakresie skuteczności i bezpieczeństwa, sposobami! To ważne, bo tzw. medycyna naturalna pełna jest obiecujących cuda szarlatanów...


Oto spis treści rozdziału 3 książki, związany tematycznie z historią Gail:

„Rozdział 3. Medycyna akademicka – procedury i farmaceutyki:

– Czy lekarz naprawdę potrafi Cię wyleczyć, czy raczej może zaszkodzić

– Czy medycyna akademicka rzeczywiście opiera się na dowodach naukowych

– Jeżeli medycyna akademicka odnosi takie wielkie sukcesy, o jakich donoszą media, to dlaczego liczba przewlekle chorych rośnie wręcz epidemicznie

– O korumpowaniu rządów, lekarzy, naukowców i dziennikarzy przez korporacje farmaceutyczne

– Jakimi sposobami medycyna akademicka może Ci zaszkodzić? Czego musisz unikać, jeżeli Ci życie miłe

– Ile kosztowałby hamburger, gdybyśmy stosowali nasz system opieki zdrowotnej dla krów”


Ciekawe? Jeśli tak to przeczytaj. Może uratuje i Twoje życie...


Jedna z czytelniczek o inicjałach R.B. napisała taką oto recenzję książki:

„Odczytuję na nowo Pana książkę (chyba po raz trzeci). Dorosłam do treści - musiałam wcześniej zagubić się w diecie surowej, diecie fod map, oraz innych błędnych teoriach. Doświadczyłam, że na moje jelita najbardziej szkodzi mi błonnik - u Pana jest to wyartykułowane a dopiero teraz czytam uważnie. Straciłam trzy miesiące z okładem. Serdecznie Panu za prawdę i rzetelność dziękuję”

7675 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page